Zawody Sumo na Cyberbot

mainphoto

Budzi mnie dzwoniący budzik. Patrzę na telefon- 6.00 -Po co ustawiłem pobudkę tak wcześnie w sobotę?- pomyślałem, automatycznie włączając drzemkę. Oczy się zamykają i powoli znowu zasypiam. Jednak mózg nie pozwala mi zasnąć. Męczy mnie jakaś myśl, ale nie mam pojęcia co to może być. -Zawody! – Nagle krzyknąłem. Często mam bardzo flegmatyczne ruchy. W tym momencie byłem połączeniem Flash’a i Spider-Mana. Wyskoczyłem z łóżka w ułamku sekundy. Stanąłem na równe nogi i zacząłem szukać kalendarza.

Teraz wyjaśnię jakie zawody. Co roku, studenci z pomocą Władz uczelni, organizują na terenie Politechniki Poznańskiej festiwal robotyki. Cyberbot- bo tak brzmi nazwa wydarzenie, przyciąga największych pasjonatów elektroniki, mechaniki, automatyki z Poznania i nie tylko. Od czego zaczynali, nie mam pojęcia. Wiem, że teraz jest to jedna z fajniejszych imprez z tą tematyką. Można spotkać gimnazjalistów, którzy robią swoje pierwsze konstrukcje bazujące na arduino, studentów tworzących roboty humanoidalne, albo doktorantów prezentujących swoje projekty z uczelni. Ogółem, atrakcji było mnóstwo. Rzecz jaka interesowała nas najbardziej, to zawody Sumo. Konkurencja nie różni się wiele od prawdziwych zapasów. Celem jest wypchnięcie przeciwnika poza ring lub wywrócenie rywala. Jedyną, ale diametralną różnicą jest wygląd zawodnika- zamiast mężczyzny ważącego grubo ponad 100kg, mamy skromnego, estetycznego robocika. Oczywiście wszystko jest podzielone na kategorie: -Sumo (Materiały dowolne, wymiary maks 30 x 30 cm, waga do 3kg) -LEGO Sumo (tylko elementy LEGO, wymiary 25 x 25 cm, waga do 2kg) -Nano Sumo (wymiary 5 x 5 cm, waga 200g) Wszystkie nasze drużyny startowały w kategorii drugiej. Na miejscu byłem chwilę po 8. Zadowolony z siebie, że jestem przed czasem, ruszyłem w stronę Centrum Wykładowego. Obładowany sprzętem wkroczyłem do środka, okazało się, że nie jestem pierwszy. Wszystkie drużyny wraz z rodzicami już na mnie czekały. Szybkie powitanie i ruszyliśmy zapisać wszystkie roboty.

  • Jamaica Team (Mateusz Szulkowski, Stefan Drzewiecki, Mateusz Cieślak)
  • Morderczy Kwadrat (Paweł Spirydowicz, Kuba Frąckiewicz, Adam Zaborowski)
  • (Leon Naparty, Paweł Waligóra, Mateusz Waligóra)
  • (Michał Berus, Grzegorz Zandek)

Kiedy już otrzymaliśmy identyfikatory i numery startowe, zebrałem wszystkich w kółku, aby przeprowadzić monolog trenerski. Chciałem im przekazać, że to ma być tylko zabawa i nie wszystko musi się udać. Zawsze kolejne zawody są za rok i nie poddawać się po porażce.

Następnie było mierzenie robotów. Jury sprawdzało wagę i wymiary każdego małego zawodnika. Wszyscy przeszli testy pomyślnie i mogliśmy przejść do pierwszych walk. Z powodu małej ilości drużyn, zawody były rozgrywane w formie pucharu. Tylko jedna walka i zwycięzca przechodzi dalej.

Pierwsza walka rozegrała się pomiędzy Jamaica Bot’em a Morderczym Kwadratem. Kolejne rundy potoczyły się bardzo szybko. Sporo emocji przyniósł konflikt, kiedy sędzia zakłócił pracę z jednego robotów, ponieważ był zbyt blisko maszyn. Wśród męskiej części rodziców zawrzało, ale runda została powtórzona i wszystko się załagodziło.

Bezkonkurencyjnym zawodnikiem okazał się Żółty Klocek(nie pamiętam jego prawdziwego imienia). Zbudowany pod same limity, nie dawał szans innym robotom, chociaż … był blisko zwyciężenia. Walka o III miejsce rozegrała się pomiędzy dwoma naszymi drużynami- Jamaica Bot i …

Wykorzystanie dwóch pochylni okazało się świetnym pomysłem. Dzięki temu patentowi … zwyciężył.

Jeden z konstruktorów robota z podium. Najfajniejsze jest to, że robot powstał dzień wcześniej w ciągu 3 godzin. Problemy logistyczne i organizacyjne, spowodowały duże opóźnienie. Jednak walczyliśmy do końca i efekt przerósł nasze oczekiwania. Dzieciaki bardzo miło spędziły cały dzień z nowymi technologiami. Mieli możliwość porozmawiać, ze swoimi rówieśnikami, lub bardziej doświadczonymi robotykami. Dowiedzieć się kilku ciekawostek i poznać Politechnikę Poznańską. Myślę, że taki rodzaj sprawdzenia swoich możliwości wiele musiał ich nauczyć. Osobiście nie mogę doczekać się kolejnych turniejów, chyba przeżywałem większe emocje niż moi podopieczni.
Galeria zdjęć